Szlak na szczyt Canto Alto z Sorisole
- Trasa łatwa, do przejścia około 6 km, 624 m w górę i w dół,
- Po drodze piękna górska wioska – Casa al Monte, schronisko znajdujące się nieco poniżej szczytu i wiele atrakcji przyrodniczo – turystyczno – widokowych,
- Można pójść z psem, wielu turystów z psami idzie,
- Na szczycie żelazny krzyż i platforma widokowa.
Sorisole – gdzie zaparkować, jak znaleźć szlak?
Na miejsce wypadowe wybrałem podbergamskie Sorisole. Jest to urocza miejscowość z typowo włoskim klimatem wąskich uliczek, małych knajpek i luzem słonecznej Italii. Wybór także był podyktowany tym, że w Sorisole nocowałem. Po co więc jeździć w góry daleko, skoro są na wyciągnięcie ręki?
Postawiłem na wędrówkę na Canto Alto, szczyt, na który można dostać się na wiele sposobów i z wielu różnych kierunków. Ja wybrałem szlak numer 220, który jest dobrze oznakowany, raczej nie da się zgubić. Postanowiłem zrobić małą pętelkę, o czym dokładniej informuje mapa na końcu opisu.
Zaparkować możecie w Sorisole, ale ostrzegam – nie ma zbyt wielu miejsc parkingowych. Te darmowe miejsca parkingowe są za białymi liniami. Może będziecie musieli nieco pokluczyć, szukając miejsca. Zapewniam Was – miejsce znajdziecie, może uda się nawet przy wejściu na szlak.
Wejście na szlak znajdziecie już w mieście, ja – dochodząc do pierwszej, ogrodzonej kapliczki miałem dylemat – pójść w lewo czy w prawo? Poszedłem w lewo i to był dobry wybór. Szedłem ładną, szeroką i utwardzoną drogą, delektując się listopadowym włoskim słońcem. Wracałem z drugiej strony (tak, jakbym poszedł obok kapliczki w prawo). To krótsza droga, ale stroma i mająca kształt rynny, w dodatku zacieniona.
Początek szlaku na szczyt Canto Alto
Po drodze na szczyt Canto Alto minąłem kapliczkę, o którą zapewne dbają miejscowi i poczułem się nieco jak w domu. W moich górach, zwłaszcza w Beskidzie Małym i Żywieckim są też co rusz takie kapliczki. Ja wiem, że jako narody (zarówno włoski, jak i polski) laicyzujemy się, ale jakoś tak lepiej mi na duchu, jak takie miejsca są zadbane, można przy nich usiąść, pomodlić się, albo zwyczajnie odpocząć.
Mniej więcej w tej okolicy moją uwagę przykuł ładny niewielki mural człowieka o nazwisku Don Antonio Rubbi, żyjącego na przełomie XVII i XVIII w. Otóż był to miejscowy proboszcz i uzdrowiciel. Pewnie miał jakąś wiedzę medyczną, czyli – zwłaszcza na tamte czasy – bezcenną. A jako że – tak się domyślam – pomagał prostym ludziom, to ci do dzisiaj go pamiętają.
Casa al Monte
Po niecałej godzinie marszu doszedłem do zachwycającej wioski alpejskiej – Casa al Monte. We wsi znajduje się kilka domów, ładnych, zbudowanych z miejscowego kamienia. Przy domostwach są zwierzęta, spotkałem także dwa osiołki. Ta włoska wieś położona w sercu Alp, przyciąga turystów swoją spokojną atmosferą i zapierającymi dech w piersiach krajobrazami. Otoczona górami, zielonymi dolinami i lasami, jest idealnym miejscem dla osób szukających kontaktu z naturą oraz spokojnego wypoczynku z dala od miejskiego zgiełku.
Zastanowiło mnie, jak dowożony jest tu opał i jedzenie, pewnie jest jakaś droga, chociaż w zimie mieszkańcy łatwo nie mają.
Schronisko Rifugio Canto Alto
Następnym przystankiem było schronisko Rifugio Canto Alto, czynne w niedzielę. Byłem tu dzień wcześniej i budynek był zamknięty, nie wiem, jak jest w sezonie wakacyjnym. Było gwarno, dookoła było dużo ludzi, a ja nie miałem czasu wchodzić. Schronisko wyglądało na takie, gdzie można zjeść, napić się i odpocząć, ale raczej bez możliwości nocowania.
Panoramy ze szczytu Canto Alto
Na szczyt Canto Alto trzeba jeszcze podejść, ale zapewniam — warto. Na szczycie odsłaniają się oszałamiająco piękne widoki na okoliczne góry. Znajduje się tu platforma widokowa, jest opis panoramy, najwyższym miejscem, które dostrzegłem była Presolana Occidentale.
Nie zabawiłem tu długo, ale widziałem, że wielu Włochów przychodzi tu z rodzinami na dłuższy odpoczynek. Widać, że to popularny szczyt.
Alpy Bergamskie zachwyciły mnie. Wracałem podobną trasą, tylko za Casa al Monte skróciłem trochę drogę. Każdemu polecam podejście na Canto Alto. Widziałem starsze osoby (takie po 70) wychodzące pod tą górę, widziałem małe dzieciaki z rodzinami. Słowem, warto – to jest alpejski szczyt dla każdego!