Trasa na Baranią Górę (1220 m.n.p.m.) z Kamesznicy Dolnej.
W skrócie:
1. Trasa łatwa, to podobno najłatwiejsze podejście na Baranią Górę z dostępnych.
2. Start: Kamesznica Dolna, szlak czarny, parking przy drodze – po prostu przy wejściu na szlak. Cała trasa (tam i z powrotem) zajmie ok 5 godzin. 784 metry przewyższenia.
3. Trasa dobra na przejście z dzieckiem, z wózkiem chyba jednak byłoby ciężko.
4. Pies dozwolony, ale lepiej mieć świadomość, jakie inne zwierzęta mieszkają w tych rejonach. W każdym razie ja nie spuszczałbym psa ze smyczy, nawet jeśli „nikt nie idzie”. Więcej w opisie pełnym.
5. W opisywanym wariancie nie dochodzimy do Schroniska PTTK Przysłop pod Baranią Górą, warto więc mieć kanapki ze sobą.
Opis pełny.
Odnośnie samej trasy, to wiedzie ona na początku przez Fajkówkę (taki pensjonat), do której można dojechać samochodem. My stanęliśmy nieco poniżej, przy drodze, legalnie i bezpłatnie. Trasa na początku jest zalesiona, ale dosyć szybko możemy podziwiać beskidzkie widoki (nie tylko na Beskid Śląski). Widać, że ten szlak nie cieszy się zbytnią popularnością, spotkaliśmy niewiele osób na swojej drodze. Za to zobaczcie na te widoki na zdjęciach poniżej….Zdjęcie obrazuje początek trasy.
Atrakcje zaczynają się przy połączeniu szlaków, wchodzimy bowiem do Rezerwatu Przyrody Barania Góra. Przy Wierchu Wisełka (1197 m n.p.m.) napotykamy na tablice informacyjne. Z jednej z nich wynika, że aż 8 z 13 rzadkich gatunków sów mieszka w rejonie Baraniej Góry. Sowy zwykle prowadzą nocny tryb życia, a niektóre z nich (np. Puchacz) nigdy nie dały się zaobserwować miejscowym leśnikom. Wiemy więc, że istnieją, ale nikt ich nie widział. Skąd wiemy? Zapewne z odgłosów, słyszalnych nawet w odległości dwóch kilometrów. Z opisu wynika jednak, że ktoś Puchacza kiedyś złapał, ponieważ w niewoli potrafi on przeżyć 60 lat, na wolności – nie więcej niż 20. Ja jednak wolałbym wolność. Co to za życie w niewoli… No i jeszcze – w obronie małych, Puchacze potrafią być agresywne także w stosunku do ludzi, więc uważajcie!
Inna ciekawa rzecz, Włochatki i Sóweczki, mają z tyłu głowy upierzenie przypominające oczy. Chroni to podobno sowy przed atakami drapieżników, którzy atakując taką sowę mylą tył głowy z przodem.
Z Wierchu Wisełka blisko już do Baraniej Góry i wieży widokowej. Zanim jednak o niej, to polecam lekturę dotyczącą górnoreglowej świerczyny karpackiej – otóż to zbiorowisko rozciąga się na niewielkiej powierzchni Baraniej Góry. Jak zrozumiałem, są to świerki, które potrafią przeżyć w bardzo trudnych warunkach klimatycznych. Nieopodal znajduje się ścisły rezerwat Barania Góra, a w ramach tego rezerwatu (pozostałości dawnej puszczy karpackiej) znajdują się potoki źródłowe Wisły – Biała i Czarna Wisełka. Tereny te są zamieszkiwane przez wilki, rysie i niedźwiedzie. To właśnie dlatego, jeśli idziemy na Baranią Górę z psem, to zawsze na smyczy.
Tak jak na poniższym zdjęciu.
Warto także wspomnieć o tym, co wydarzyło się w listopadzie 2004 roku. Otóż huraganowe wiatry spowodowały szkody, w wyniku których wywrócone zostało 850 hektarów lasu. Setki tysięcy leżących drzew stanowiło idealną pożywkę dla kornika drukarza i innych owadów. Leśnicy podjęli walkę z tymi szkodnikami m.in. w ten sposób, że z leżącego drewna usuwano i palono korę, zastawiano pułapki na korniki, zwożono wielkie ilości drewna, wreszcie sadzono nowe sadzonki. W rezultacie odnowiono aż 913 hektarów lasów. Warto wspomnieć, że do akcji przyłączyła się firma Żywiec Zdrój i Fundacja Nasza Ziemia.
Myślę, że już wystarczająco mocno zachęciłem Was do wycieczki na Baranią Górę. Dodam jeszcze, że pod wieżą widokową jest tablica upamiętniająca Polskich Partyzantów i Żołnierzy Wyklętych ze zgrupowania kpt. Henryka Flame. Zgrupowanie to było największą siłą antykomunistycznego podziemia w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, liczyło w szczytowym momencie – wiosną 1946 roku – ponad 300 partyzantów.
Mapa poniżej.