Wycieczka na Jałowiec w Beskidzie Żywieckim
- Trasa średnio trudna. Na odcinku około 12 kilometrów (licząc z asfaltową końcówką) trzeba podejść i zejść nieco ponad 600 metrów,
- Kilka ciekawych – zwłaszcza pod względem historycznym – miejsc na trasie,
- Można pójść z psem,
- Na szczycie bardzo ładne widoki.
Gdzie zaparkować idąc na Jałowiec?
Do Stryszawy, wsi długiej na 10 km położonej na zachodnim krańcu województwa małopolskiego zawitaliśmy w ciepłe, ale pochmurne majowe przedpołudnie. Za początek trasy wybraliśmy niewielki parking obok przystanku autobusowego w części Stryszawy zwanej Matusy. Naszym celem tego dnia był Jałowiec (1111 m n.p.m.), najwyższy szczyt Pasma Jałowieckiego, które stanowi północno-zachodnie przedpole Pasma Babiogórskiego. Oba pasma znajdują się w Beskidzie Żywieckim.
Jak wygląda początek szlaku?
Ze wspomnianego parkingu na wysokości 510 m n.p.m. zaczęliśmy podejście zielonym szlakiem w kierunku północno-zachodnim. Po około 45 minutach marszu i pokonaniu około 240 metrów przewyższenia dotarliśmy do zabudowań przysiółka Stryszawy o nazwie Wsiórz. Tu na skrzyżowaniu szlaków nasza trasa zmieniła swoje oznaczenia na niebieskie. Nieopodal wspomnianego miejsca mogliśmy obejrzeć lojalną ciekawostkę – drewnianą dzwonnicę loretańską poświęconą kultowi Matki Bożej z Loreto. Zbudowano ją w okresie międzywojennym, a ludzie wierzyli, że dzwonek w niej umieszczony uchroni przysiółek od burzowych piorunów. Jednak sama dzwonnica została trafiona piorunem, dzwonek przetrwał, a budowlę naprawiono. Obecnie jednak zastaliśmy ją już w kiepskim stanie.
Podejście na szczyt Jałowiec
Kolejny fragment trasy prowadzi szlakiem niebieskim już do samego szczytu. Odcinek do Przełęczy Cichej (775 m n.p.m.) szedł łagodnym trawersem po zboczach Opuśnioka. Na przełęczy na chwilę zeszliśmy ze szlaku na lokalną drogę i położoną za nią polankę, aby obejrzeć kolejną ciekawostkę – żelbetowe ruiny posterunku granicznego między III Rzeszą a Generalnym Gubernatorstwem, funkcjonującego w latach 1939-1945. Kawałek dalej, po powrocie do lasu zaczęło się strome podejście, a jego pierwszy odcinek zaprowadził nas do Polany Krawcowej, dziś już zarośniętej lasem. Tam turysta może odpocząć na ławce, co stanowi fajny akcent. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej i skręcając mocno w lewo, znów stromym podejściem, podchodziliśmy ostatni fragment do celu. Plusem na tym odcinku jest rzadszy drzewostan, który daje namiastkę widoków.
Szczyt Jałowiec
W końcu teren wypłaszczył się, wyszliśmy na polanę i oznaczony szczyt Jałowca (1111 m n.p.m.). Wierzchołek położony jest na skraju Hali Trzebuńskiej i oferuje widoki w kierunku południowym, w tym na Babią Górę. Po odpoczynku i zasłużonym posiłku zaczęliśmy schodzić, tym razem żółtym szlakiem z powrotem do Stryszawy. I ta trasa prowadziła głównie lasem, ale po drodze mijaliśmy przełęcze – Opaczne i Kolędówka, to jednocześnie polany i przysiółki wsi Zawoja o wyżej wymienionych nazwach. Tuż przed końcem naszej pętli przechodziliśmy przez przysiółek Stryszawy, Siwce, gdzie znajduje się Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek – Siwcówka, a w nim Izba Pamięci Prymasa Wyszyńskiego, który tu wypoczywał. Nie wchodziliśmy tam, ale zatrzymaliśmy się przy niewielkim upamiętnieniu pobytu prymasa. Ostatni odcinek trasy między Siwcami a Matusami to asfaltowa droga, którą dotarliśmy z powrotem do samochodu. Trasa liczyła 12,7 km i zajęła nam około 5 godzin.
Podsumowanie i podziękowania
To kolejny ciekawy opis nadesłany przez Grzegorza Gila, któremu dziękujemy. Środki pozyskane ze wpisu pomogą w leczeniu małego chłopaka, cieszymy się, że możemy pomóc.