Zapraszam Was na piękną wycieczkę w Pieninach na Trzy Korony (982 m.n.p.m) i Sokolicę (747 m.n.p.m.), z urzekającymi widokami, ale także bardzo smutną historią w tle. Więcej w opisie pełnym.
W skrócie:
1) Start: Krościenko, rynek. Do szlaku trzeba podejść ok. 1 kilometr, przy samym wejściu na szlak, przy ulicy Trzech Koron, znajdują się parkingi płatne (10 zł za dzień). Na rynku parkujemy bezpłatnie w dni wolne od pracy.
2) Nasza trasa wiodła przez Bańków Gronik, Przełęcz Szopkę, Trzy Korony, Zamkową Górę, a następnie Czertezik i Sokolicę, co oznacza, że były to de facto dwie pętle, a szlak zmieniał się z żółtego, na niebieski, a następnie na zielony.
3) Poziom trudności trasy: średni, 14 kilometrów do przejścia, ponad 1100 km przewyższeń.
4) Nie ma szans przejechać jej na rowerze czy z wózkiem. Pies – zabroniony ze względu na obszar Pienińskiego Parku Narodowego. Z dzieckiem dysponującym dosyć dobrą kondycją ja bym poszedł. Niemniej na naszym szlaku nie było schroniska, do schroniska trzeba byłoby nadrobić duży kawał drogi. A więc dziecko – jeśli ma pójść-musi być dzielnie i nienarzekające.
5) Widoki z Trzech Koron i Sokolicy zapierają dech w piersiach, to po prostu trzeba zobaczyć. Naczytałem się o wschodach i zachodach słońca, widokiem znad chmur z tarasu widokowego na Trzech Koronach, o urzekającym pięknie Tatr widzianych z Sokolicy, ale jedno – to poczytać, a drugie – to zobaczyć. Musicie się tam wybrać. Ten szlak ma w sobie jakąś magię, tajemną siłę.
Opis pełny.
Wycieczkę – jak na grudniowy dzień – rozpoczęliśmy późno, bo po godzinie 10, więc szybko skierowaliśmy się na szlak, który w zasadzie do samych Trzech Koron jest po prostu łatwy. Na Trzech Koronach zameldowaliśmy się po 2 godzinach. Z tego, co czytałem, inne szlaki np. ten ze Sromowcy Niżnych również jest łatwy i zajmuje ok. 2 godzin. Ogólnie, na Trzy Korony można podejść z wielu miejsc, także np. ze Szczawnicy, choć jest to trasa nieco dłuższa. Zdjęcie z tej części trasy poniżej.
Wstęp na Trzy Korony jest w sezonie (od 20.04 do 31.10) płatny (8 zł) a jeśli chcecie pójść jeszcze na Sokolicę, to zatrzymajcie paragon, ponieważ cena obejmuje te dwa szczyty. Co do Trzech Koron – samo podejście prowadzi takimi metalowymi kładkami, które kończą się tarasem widokowym. Taras nie jest zbyt duży – w porywach zmieści się tam z 20 osób i dlatego w sezonie trzeba czekać na swoją kolejkę na wejście. Same Trzy Korony składają się z pięciu wierzchołków (turni) zbudowanych z wapieni rogowcowych, nazywają się one:
· Okrąglica– 982 m. Najwyższa, to właśnie na niej znajduje się platforma widokowa z barierkami.
· Płaska Skała – 950 m. Na południowy wschód od Okrąglicy.
· Nad Ogródki – 940 m. Na południowy zachód od Okrąglicy.
· Bryłowa – 920 m.
· Niznia Okrąglica – jak nie było tarasu widokowego, to tam prowadził szlak, z którego oglądano panoramę.
Widoki z Trzech Koron poniżej.
My pospieszyliśmy jednak dalej, na Sokolicę, po drodze zwiedzając Zamek Pieniny, a ściślej, niewielkie pozostałości po nim. Pochodzą one z XIII wieku. Zbudowano wtedy zamek dający schronienie różnego rodzaju uciekinierom, m.in. jego fundatorka, księżna Kunegunda, żona księcia Bolesława Wstydliwego schroniła się w nim przed napadem Mongołów w 1287 roku. Zamek dał także schronienie Siostrom Klaryskom, uciekającym przed epidemią dżumy. Warto także wiedzieć, że mur tarczowy, czyli element fortyfikujący zamek, jest starszy niż np. mur wawelski a, sam zamek jest najstarszym murowanym zamkiem w Małopolsce.
A z rzeczy bardziej przyziemnych – do ruin prowadzą bardzo strome schody, można wywinąć orła, zwłaszcza, jak schody są oblodzone, co widać na zdjęciu.
Droga na Sokolicę jest trudniejsza, momentami przypomina mi Orlą Perć, ale dotyczy to krótkiego odcinka, w dodatku zabezpieczonego barierkami. Niemniej trzeba iść uważnie i jest kilka wyzwań technicznych. Zdjęcie obrazujące poziom trudności poniżej.
Podczas ataku szczytowego na Sokolicę zostaliśmy zatrzymani przez Służby Parku Narodowego i Policję. Kazano nam czekać, ponieważ z samego wierzchołka Sokolicy 20-letni chłopak rzucił się w przepaść. Oczywiście, zginął na miejscu, zostawiając na górze psa – labradora, którego turyści sprowadzili na dół. Strasznie to smutne, bardzo mi żal chłopaka i wszystkich, których zostawił. A pieska – swoją drogą – także, pewnie przeżył szok. Pan był i nagle go zabrakło…
Na Sokolicy uwagę zwraca ponad pięciusetletnia, rosnąca na pionowej skale sosna. Jest to pozostałość lasów sosnowych z okresu ostatniego zlodowacenia. Podobno sosna została nieco poturbowana przez śmigłowiec spieszący do akcji ratowniczej na Sokolicę kilka lat temu, ale jest dzielna i cały czas trwa. Zdjęcie sosny, a także widok na Tatry z Sokolicy poniżej. Pytanie filozoficzne – jak to jest, że sośnie chce się żyć, chociaż jest stara i wciąż narażona na różne przeciwności, a młodemu człowiekowi żyć się nie chce…
I jeszcze mapa wycieczki, którą serdecznie polecam.