Z Samotni przez Modry Dul do Peca pod Śnieżką
- Samotnia to kultowe schronisko karkonoskie, pokój trzeba zarezerwować z dużym wyprzedzeniem,
- Trasa prowadzi przez Biały Jar – to szczególne miejsce na mapie Karkonoszy,
- Wędrówkę można uzupełnić wejściem na Śnieżkę,
- Osada Modry Dul to jedna z piękniejszych karkonoskich miejscowości.
Samotnia
Każdy, kto kocha Karkonosze, prędzej czy później trafia do Samotni – schroniska PTTK im. Waldemara Siemaszki. To jedno z najstarszych schronisk karkonoskich położone jest tuż nad Małym Stawem, w malowniczym kotle polodowcowym. Samotnia od setek lat przyciąga turystów, artystów i narciarzy. Pierwsze wzmianki o boudzie nad Małym Stawem pojawiają się już w XVII w., a współczesna Samotnia to połączenie tradycji z nowoczesnością. To tutaj rozgrywano zawody o „Puchar Samotni”, organizowano koncerty i spotkania ludzi gór.
Dziś Samotnia wciąż ma swoją magię – wieczorem panuje atmosfera, której nie znajdzie się nigdzie indziej. Samotnia mimo zmiany najemcy i ogromnego poruszenia środowiska górskiego na zmianie zyskała. Budynek został odświeżony, jest czysto i przyjemnie. Ale uwaga: pokój trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem, bo nocleg w Samotni to marzenie wielu turystów. Sama trasa dojściowa, czy to od strony Świątyni Wang, czy ze Strzechy Akademickiej, już wprowadza w klimat Karkonoszy.
W Samotni zatrzymaliśmy się na jeden dzień, a przyszliśmy z czeskiego Peca pod Śnieżką przyjemną 20 km trasą z wejściem na Śnieżkę. Dotarliśmy do schroniska późno wieczorem, na dworze wiało i padało.
Biały Jar
Następnego dnia deszcz obudził nas stukaniem w parapet. Według prognoz ok. godziny 11 miało się rozpogodzić. Co stało się w punkt 11. Od razu całe wesołe towarzystwo schroniskowe opuściło budynek udając się na szlaki. Oczywiście my także. Plan był prosty – trzeba wrócić do samochodu zaparkowanego w Pecu pod Śnieżką.
Wyruszyliśmy trasą przez Schronisko Strzecha Akademicka i do Równi pod Śnieżką. Zaledwie kawałek drogi dalej od Strzechy Akademickiej znajduje się miejsce naznaczone pięknem i tragedią – Biały Jar. To dolina o polodowcowym rodowodzie, której zbocza zdradzają granitową budowę Karkonoszy. Wiosną i latem jar tonie w zieleni kosodrzewiny i górskich ziół, a zimą długo zalega tu śnieg. Biały Jar ma jednak także mroczną stronę. To tutaj 20 marca 1968 r. zeszła największa w Polsce lawina, grzebiąc 19 osób. Dziś stoi tu pomnik upamiętniający ofiary. To miejsce przypomina o sile gór i konieczności szacunku dla natury. Trasa turystyczna przez Biały Jar jest niezwykle malownicza, ale w zimie ze względu na zagrożenie lawinowe jest zamykana. Latem wędrówka tędy otwiera piękne widoki na roślinność Karkonoszy, a trasa prowadzi w stronę Śnieżki.
Obri dul
Dojście do Domu Śląskiego zajęło nam godzinę, a w międzyczasie rozpogodziło się na tyle, że można było pozbyć się przeciwdeszczowych kurtek, a nawet pomyśleć o krótkim rękawku. Bez zbędnego zatrzymywania się w Domu Śląskim ruszyliśmy w dół niebieskim szlakiem.
Po przekroczeniu granicy schodzimy w czeską część Karkonoszy, do doliny Obri dul – czyli do „Olbrzymiego Dołu”. To jedna z najpiękniejszych dolin polodowcowych w całym paśmie Karkonoszy. Jej kształt litery „U”, strome ściany i wodospady przypominają, że jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu działał tu potężny lodowiec. Zbocza doliny opadają spod Studniční hory i Śnieżki, tworząc krajobraz wysokogórski, który bardziej kojarzy się z Alpami niż z Sudetami. Dolinę przecina rzeka Úpa, tworząca malownicze kaskady. To również miejsce pełne historii – od średniowiecza aż do XX w. wydobywano tu rudy żelaza, miedzi i arsenu. Pozostałości dawnych sztolni i szybów górniczych do dziś można odnaleźć w terenie. Obri dul nie tylko zachwyca, ale i uczy pokory. To rejon lawinowy, w którym zimą często zamyka się szlaki. Latem jednak to wymarzone miejsce na zejście ze Śnieżki do Peca – pełne ciszy, przestrzeni i geologicznych ciekawostek. Na szlaku spotkaliśmy kilkanaście osób, podczas gdy do wejścia na Śnieżkę tworzyła się kolejka.
Modry dul
Ostatnim akordem wędrówki jest Modry dul– niewielka dolina i osada położona nad Pecem pod Śnieżką. To jedno z najpiękniejszych miejsc w czeskich Karkonoszach, gdzie krajobraz tworzą łąki, górskie potoki i stare drewniane chaty. Modry dul ma status obszaru zabytkowego, chronionego ze względu na tradycyjną architekturę ludową. Historia osady sięga XVII w., kiedy pojawili się tu pierwsi osadnicy zajmujący się hodowlą i wyrębem lasu. W XIX w. mieszkańcy zaczęli wynajmować pokoje turystom – i tak zaczęła się turystyczna kariera doliny. Do dziś zachowały się charakterystyczne drewniane domy o konstrukcji zrębowej, z wysokimi dachami, świadczące o kulturze dawnych mieszkańców..
Aby dotrzeć do osady trzeba zejść ze szlaku niebieskiego i mostem przerzuconym przez rzekę Upę przejść zmieniając szlak na żółty.
Modry dul ma także swoją opowieść – na południowym zboczu Studnicni hory przez długi czas utrzymuje się płat śniegu przypominający kształt dawnej Czechosłowacji. Nazywany jest „mapą republiki” i stanowi jedną z ciekawostek przyrodniczych regionu. Dziś dolina jest cicha, spokojna, niemal zapomniana przez masową turystykę. A przecież to świetne miejsce na zakończenie karkonoskiej przygody – od Samotni przez Śnieżkę, Biały Jar i Obří důl aż do Peca pod Śnieżką. Przy wyjściu z doliny można zejść na chwilę na czerwony szlak do nieformalnego punktu widokowego. Panorama na najwyższe czeskie szczyty – Śnieżkę, Studnici i Lucni Horę.
Z Modrego Dołu zejdziemy wprost do centrum Peca pod Śnieżką. Droga, która nas prowadzi będzie asfaltowa. Takie bywają czeskie góry.
Wycieczka była piękną dwudniową przygodą. Pierwszym etapem było dojście z Pecu pod Śnieżką do Samotni przez Śnieżkę. Drugi dzień do spokojny powrót. Jest to także trasa wielu schronisk przy których warto zatrzymać się na chwilę. Ich architektura bywa piękna, czasem zaskakuje. Warto także trasę tę przejść nieśpiesznie – to najlepsze, co można sobie sprezentować.