Chata pri Zelenom plese – łatwa trasa z Tatranskich Matliar
-
- Szlak jest łatwy i przyjemny, idealny dla rodzin z dziećmi, turystów o średniej kondycji, wszelkiej maści rekonwalescentów. Pamiętajcie jednak, że tam i z powrotem to nieco ponad 18 km. marszu, 700 m w górę i w dół,
- Można pojechać na rowerze,
- Nie widziałem nikogo idącego z psem, więc domniemam, że nie można. Znając Słowaków, gdyby było to dozwolone, to braliby na szlak czworonogi,
- Start na dużym parkingu w Tatranské Matliare, nieco dalej przy drodze 537 jest parking w miejscowości Biela Voda. Ten jednak o 8.30 w piękną słoneczną niedzielę był już zapełniony,
- Wielką atrakcją jest Schronisko – Chata pri Zelenom plese, a także samo Zelene pleso. Pamiętajcie jedynie, że w Schronisku nie ma możliwości płacenia kartą, a złotówka jest wymieniana na Euro po wyjątkowo lichwiarskim kursie.
Gdzie najlepiej zaparkować idąc na Zelene pleso?
Najbliżej Schroniska – Chata pri Zelenom plese znajdziecie parking przy żółtym szlaku w miejscowości Biela Voda. Jak nie uda się tam zaparkować, to podjedźcie niecały kilometr dalej i startujcie z Tatranské Matliare. Wybierzcie niebieski szlak, który łączy się z żółtym w miejscu o nazwie: Nad Matliarmi. Schodząc nie pokręćcie tych dwóch szlaków, ja tak zrobiłem i wracałem pod górkę. Cała wędrówka (tam i z powrotem) ma 18 km, a suma podejść i zejść wynosi około 700 m. Nie jest to jednak specjalnie męcząca trasa.
Szlak do Chaty pri Zelenom plese
Tatranské Matliare to niewielka osada położona u wschodnich podnóży Tatr Wysokich, zaledwie 1,5 km od popularnej Tatrzańskiej Łomnicy. Choć dziś znana głównie jako wojskowe uzdrowisko klimatyczne Ministerstwa Obrony Słowacji, miejsce to ma bogatą historię turystyczną sięgającą XIX w. To tu powstał jeden z pierwszych hoteli w regionie, a jeszcze wcześniej działało sanatorium dla żołnierzy z gruźlicą. Otoczona lasami i górami miejscowość oferuje spokój. Jest to również doskonałe miejsce dla osób szukających punktu wypadowego na szlaki – szczególnie w kierunku Doliny Białej Wody, Zbójnickiej Chaty czy na Przełęcz pod Kopą. To dobre miejsce na start dla tych, którzy wolą unikać zgiełku głównych ośrodków turystycznych.
Szlak od początku jest kamienisty i powoli pnie się pod górę. Częściowo towarzyszy mu potok Bela Voda, nad którym parę razy trzeba przejść drewnianymi mostkami.
Z ciekawostek napotkałem tu pomnik pewnego mężczyzny. Jak się okazało jest to pomnik działacza górskiego- Mateja Loischa. Matej Loisch, członek huncowskiego stowarzyszenia, zapoczątkował rozwój turystyczny Tatrzańskich Matliar. W 1884 r wybudował góralską chatę i domek myśliwski. Pięć lat później powstał tu pierwszy hotel turystyczny – Skalnatý Potok, a w kolejnych dekadach miejscowość przekształciła się w wojskowe uzdrowisko. .W 1928 r. został otwarty hotel Esplanade, który równocześnie był wykorzystywany jako sanatorium. Pomnik, który podobno został mocno zniszczony podczas nawałnic, które nawiedziły Tatry początkiem lat dwutysięcznych. został wybudowany w uznaniu zasług Mateja Loischa.
Chata pri Zelenom plese i jej otoczenie
Schronisko przy Zielonym Stawie Kieżmarskim (czyli Chata pri Zelenom plese) znajdujące się na wysokości 1550 m n.p.m. ma bardzo bogatą, bujną, a momentami nawet mroczną przeszłość. Początkowo (mniej więcej około roku 1890 r.) było zbudowane z drewna i padało częstą ofiarą pożarów. Pod koniec XIX w. zbudowano je więc z kamienia. W czasie I Wojny Światowej stacjonowały tu oddziały Honvedów, czyli żołnierzy węgierskich, którzy pozostawili schronisko w tak kiepskim stanie, że trzeba było je odbudowywać. W okresie międzywojennym spłonęło ono – mimo, że było już wtedy murowane – dwa razy. W okresie II Wojny Światowej urządzała sobie tu obozy znana skądinąd zbrodnicza organizacja Hitlerjugend.
Na szczęście dzisiaj nie ma już śladu po jego mrocznej, wojennej przeszłości. Jest bardzo dobrze zarządzane przez gospodarzy, dysponuje 56 łóżkami w 12 pokojach i serwuje znakomite, regionalne jedzenie.
Otoczenie Chaty jest bajkowe. Niemal znad tafli jeziora spoglądają tu na nas przepiękne tatrzańskie szczyty. Na mnie największe wrażenie zrobiła Łomnica, a widać stąd także m.in. Kieżmarski szczyt (2556 m), Spiski szczyt (2483 m) czy Kołowy szczyt (2418 m). Trochę żałuję, że nie poszedłem na dostępny stamtąd Jagnięcy szczyt (2230 m), muszę kiedyś to zrobić.
Nieco zmęczony, lecz bardzo zadowolony szedłem do parkingu. Polecam Wam tę traskę, można spróbować dojechać na rowerze. Jest to dozwolone – świadczą o tym znaczki „C” namalowane na drzewach.