Na Połoninę Caryńską z Dwernika
- Trasa: Dwernik – Przysłup Caryński – schronisko Koliba – Połonina Caryńska – Przełęcz Wyżniańska – bacówka PTTK pod Małą Rawką,
- Trasa wycieczki wiedzie przez bardzo widokową Połoninę Caryńską,
- Trasa średnio trudna, do przejścia prawie 17 km, suma podejść około 1100 m, zejść około 500 m,
- Największymi atrakcjami są: dolina Caryńskiego, schronisko Koliba, przepiękne i rozległe widoki na pasma Bieszczadów z Połoniny Caryńskiej.
Start wycieczki na Połoninę Caryńską z Dwernika
W piątkowy poranek w bardzo dobrych humorach wyruszamy na szlak z parkingu hotelu Caryńska Resort & Spa w Dwerniku. Naszym celem jest wejście na Połoninę Caryńską, a następnie dotarcie na nocleg w bacówce PTTK pod Małą Rawką. Idziemy najpierw wzdłuż wsi Dwernik niebieskim szlakiem Rzeszów – Grybów, uznawanym na najdzikszy szlak w Polsce. Maszerujemy za szybko i nie zwracamy uwagi na kościół parafialny św. Michała Archanioła, zbudowany z materiałów pochodzących z rozebranej w 1980 cerkwi w Lutowiskach.
Dwernik
Wieś Dwernik to gniazdo rodowe zasłużonej w historii Polski rodziny Dwernickich, gdzie najbardziej znanym był Józef Dwernicki, dowódca kawalerii w powstaniu listopadowym. Dwernik jest jednym z najstarszych ośrodków górnictwa naftowego na świecie, rafineria oraz kopalnie ropy naftowej istniały tu już przed 1884 rokiem. Dwernik przed wojną zamieszkiwało ponad 850 Bojków i tylko około 20 Polaków. Wieś została zajęta pod koniec 1944 roku przez przybyłe ze wschodnich Bieszczadów oddziały UPA. Na przełomie maja i czerwca 1946 roku wojsko polskie wygnało mieszkańców i zmusiło do przejścia przez San na sowiecką stronę, a zabudowania wsi wraz z cerkwią spaliło.
Ścieżka historyczno-przyrodnicza Przysłup Caryński – Krywe nad Sanem
Szlak niebieski prowadzi do Magury Stuposiańskiej, my jednak idziemy dalej w górę potoku Dwernik i przy leśniczówce skręcamy w lewo na ścieżkę historyczno-przyrodniczą Przysłup Caryński – Krywe nad Sanem. Jest to jedna z najdłuższych znakowanych ścieżek w Bieszczadach. Maszerujemy w górę Potoku Caryńskiego przez lasy porastające stoki Bartoszówki i Wysokiego Wierchu. Pod Wysokim Wierchem w dolinie Nasiczniańskiego Potoku znajdują się dwie jaskinie osuwiskowe, zwane łącznie Jaskinia Nasiczne, z których większa jest najgłębszą i najdłuższą jaskinią w polskich Bieszczadach. W nasiczniańskich jaskiniach spotkać można poza nietoperzami także pająka Meta menardi uważanego za najbardziej jadowitego pająka w Polsce.
Po wyjściu z lasu wchodzimy na piękne polany po dawnej wsi Caryńskie. Mniej więcej w tym miejscu przebiega także granica pomiędzy Parkiem Krajobrazowym Doliny Sanu a Bieszczadzkim Parkiem Narodowym. W prawo od naszej ścieżki w kierunku grzbietu prowadzi ścieżka na widokową Przełęcz Nasiczniańską, oddzielającą dwie dawne bojkowskie miejscowości: Nasiczne i Caryńskie.
Wieś Caryńskie
Caryńskie – mała wieś położona w dolinie odciętej od świata. Od północy góruje nad doliną Magura Stuposiańska, a od południa Połonina Caryńska. Od wschodu dolinę zamyka obniżony grzbiet łączący Magurę i Połoninę, którego najniższą częścią jest przełęcz Przysłup Caryński. Od zachodu dolinę zamyka zalesiony Wysoki Wierch.
Wieś Caryńskie z uwagi na swoją izolację stanowiła enklawę kultury bojkowskiej. Mieszkańców spotkał w czerwcu 1946 roku dokładnie taki sam los jak Bojków z Dwernika. Po spalonej wsi i cerkwi trudno dzisiaj znaleźć ślady może poza licznymi w dolinie zdziczałymi drzewami owocowymi. Tym bardziej się cieszę, że będziemy mogli zobaczyć cerkwisko, ruiny kaplicy na przycerkiewnym cmentarzu i pozostałych kilka nagrobków. Niestety po dojściu do tablicy informacyjnej, przy której należy odbić nieco w prawo, aby dojść do cerkwiska zauważamy ujadającego psa pasterskiego. Zwykle psy pilnujące stad owiec nie stanowią problemu. Tym razem jest inaczej. Szczekanie jest bardzo głośne, stanowcze i oznacza tylko jedno: „dzisiaj panowie tędy nie przejdziecie”. Nie weszliśmy na Przełęcz Nasiczniańską z własnej woli, niedane nam było zobaczyć pozostałości po cerkwi w Caryńskim, z każdej wyprawy musi przecież pozostać niedosyt, będący motywacją do powrotu.
Przysłup Caryński
Mijamy położoną z lewej strony od drogi współczesną bacówkę. Szkoda, że nie zobaczymy tutaj wołów pasących się na połoninach, czy pasterzy grających na trembitach. Te obrazy, tak liczne w międzywojennych Bieszczadach, zginęły wraz z wygnaniem Bojków z ich małej ojczyzny. Dochodzimy do przełęczy Przysłup Caryński (785 m n.p.m.), stanowiącej węzeł szklaków turystycznych. Poza szlakami rowerowymi i konnymi mamy tutaj początek ścieżki historyczno-przyrodniczej Przysłup Caryński – Krywe nad Sanem, którą przyszliśmy z Dwernika. Szlak koloru zielonego prowadzi z Magury Stuposiańskiej do Przełęczy Wyżniańskiej i interesuje nas najbardziej ze względu na trasę naszej dzisiejszej wędrówki. Dochodzi tutaj także szlak żółty z Bereżek, dobra opcja wejścia na Połoninę Caryńską z Ustrzyk Górnych.
Kultowe Schronisko Koliba
Pora na odpoczynek w Schronisku Koliba, które jest obiektem studenckim Politechniki Warszawskiej. Do 2010 roku działało tutaj stare schronisko wybudowane jeszcze w 1972 roku. Później na jego miejscu powstało nowe, nawiązujące wyglądem do przedwojennych, karpackich schronisk. Od niecałego roku turystów przyjmują nowi dzierżawcy, którzy poza prowadzeniem schroniska gospodarują także w mijanej przez nas bacówce. Pani jest bardzo miła i gościnna, ciekawie opowiada o życiu i prowadzeniu biznesu, co najważniejsze potrafi umiejętnie zachęcić do swojej oferty. Być może tutaj wrócimy większą grupą na dłużej w porze zimowej. W menu schroniska pojawiają się potrawy z jagnięciny i baraniny, wiadomo z racji dzierżawy stada owiec i bacówki przez zarządzających schroniskiem. Było nam dane spróbować pierogów z baraniną, pychota.
Szlak z Koliby na Połoninę Caryńską
Droga z Koliby na Połoninę Caryńską nie jest zbyt uciążliwa, mimo że wymagająca kondycyjnie. Do pokonania ponad 500 m różnicy wysokości, co zajmuje nam około 1,45 h Poruszamy się szlakiem zielonym, który będzie towarzyszył nam do samej bacówki PTTK pod Małą Rawką. Na tym odcinku została poprowadzona również ścieżka przyrodnicza Połonina Caryńska. Podczas podejścia psują się warunki pogodowe, im wyżej, tym więcej gęstych chmur pędzonych silnym wiatrem.
Połonina Caryńska
Po wejściu na grań Połoniny Caryńskiej (1.234 m n.p.m.) już wiemy, że nie będzie nam dzisiaj dane podziwiać wspaniałych panoram, z których słynie Połonina Caryńska. Przy dobrej widoczności można z grani podziwiać i napawać się widokami na grupę najwyższych szczytów polskich Bieszczadów z Tarnicą i Haliczem, masywem Wielkiej Rawki, Połoniną Wetlińską, pasmem Otrytu. Przy bardzo dobrej przejrzystości powietrza, z połoniny zobaczyć można odległe o ponad 100 km ukraińskie Gorgany, czy nawet odległe o blisko 180 km Tatry.
Stanisław Kryciński, znakomity autor licznych publikacji o Bieszczadach napisał, że pępkiem polskiej części Bieszczadów są położone u stóp Połoniny Caryńskiej Berehy Górne, od których zresztą Połonina Caryńska jest nazywana także zamiennie Połoniną Berehowską. Analizując położenie Połoniny Caryńskiej na mapie w odniesieniu do otaczających ją pasm górskich, jej centralne miejsce nie budzi żadnych wątpliwości.
Karpackie Połoniny
Połoniny są fenomenem w łańcuchu Karpat, występującym wyłącznie w Beskidach Wschodnich a w Polsce tylko w Bieszczadach. Połoniny są tworem naturalnym, stanowiącym pozostałości pierwotnego piętra alpejskiego, ścielącego się od granicy lasów aż po szczyty, ale jakże powiększonym przez pasterzy wołoskich dla ich potrzeb gospodarskich. W wyniku intensywnego wypasania bydła naturalne siedliska roślinne uległy przemianom. Od kiedy na połoninach zabrakło Bojków i zaprzestano wypasu, następuje zjawisko odwrotne, sukcesja lasów, powrót zarośli i pierwotnej roślinności piętra alpejskiego. Obszary połonin ulegają niestety powolnemu zmniejszaniu.
Przejście Połoniny Caryńskiej
Zachmurzenie jest tak silne, że momentami przydają się tyczki wyznaczające szlak w sezonie zimowym. Przez grań Połoniny Caryńskiej przebiega czerwony Główny Szlak Beskidzki. Szybko dochodzimy do miejsca, od którego rozpoczynamy schodzenie z grani zielonym szlakiem w kierunku Przełęczy Wyżniańskiej.
Podczas zejścia na chwilę się przejaśnia i możemy zaobserwować spektrum kolorów zachodzącego słońca. Szybko robi się ciemno, czołówki i latarki naprawę się przydają, zejście jest miejscami bardzo strome, schody i poręczne są w tych miejscach znacznym ułatwieniem, szczególnie teraz w ciemnościach. Na forach górskich pełno jest negatywnych opinii o podobnych udogodnieniach na szlakach w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Budowanie tego typu infrastruktury szlakowej ma jednak zapobiegać degradacji szlaków i rozdeptywaniu bieszczadzkiej przyrody w warunkach bardzo nasilonego ruchu pieszego. Należy pamiętać, że parki narodowe powstają przede wszystkim po to, żeby chronić przyrodę a turyści są tylko w nich gośćmi.
Przełęcz Wyżniańska
Dochodzimy do Przełęczy Wyżniańskiej (855 m n.p.m.) oddzielającej pasmo Połoniny Caryńskiej od pasma Małej i Wielkiej Rawki, pięknie nazywanej przez Bojków jako Prislip. Przechodzimy szosę wielkiej obwodnicy bieszczadzkiej i mijamy bardzo popularny w sezonie i powiększany w ostatnich latach parking. Zostało nam teoretycznie tylko 20 minut marszu do bacówki PTTK pod Małą Rawką. Pokonujemy ten odcinek znacznie szybciej, nie ma lepszej motywacji niż świadomość, że za chwilę bacówkowa kuchnia przestanie wydawać posiłki.
Bacówka pod Małą Rawką
Bacówka pod Małą Rawką (930 m n.p.m.) położona jest około 900 m od obwodnicy w pobliżu Wierchu Wyżniańskiego. Jej usytuowanie pozwala na podziwianie panoram Połoniny Caryńskiej i Wetlińskiej, Wielkiej Rawki oraz gniazda Tarnicy. Bacówkę zawdzięczamy Edwardowi Moskale, jednemu z ojców turystyki górskiej, który wymyślił koncepcję budowy niedużych chat, dających schronienie turyście po wędrówce górskiej z plecakiem. W ramach jego projektu powstało w polskich Karpatach 12 bacówek (jedna spłonęła, na Lubaniu w Gorcach) i dwie kolejne w Sudetach, jedna na Przełęczy Okraj a druga pod Trójgarbem w Górach Wałbrzyskich. Ta ostania jako jedyna się nie przyjęła wśród turystów i została rozebrana.
Zdążyliśmy do bacówki przed zamknięciem kuchni. Wewnątrz bardzo tłoczno, ale klimatycznie, towarzystwo międzynarodowe, spora grupa głośnych bardzo Węgrów, słowacka rodzina. Uczucia towarzyszące odpoczynkowi w schroniskach górskich po całodziennych wędrówkach są niepowtarzalne i długo pozostają we wspomnieniach. Pewnie posiedzielibyśmy znacznie dłużej w bacówkowej jadalni, ale należy być wyrozumiałym dla nocujących, którym zostały tylko miejsce na tzw. „glebie”. Dobrą atmosferę pobytu i noclegu zepsuła całkowicie niezrozumiała dla gości bacówki pora mycia toalet i łazienek. Zamykanie tychże w całości pomiędzy godziną szóstą a siódmą rano dalekie jest od praktyk pro klienckich.
Kolejny dzień spędzony w ulubionych Bieszczadach, duża satysfakcja, ale jeszcze większy niedosyt i motywacja do planowania kolejnych powrotów w to magiczne i bajkowe pasmo Beskidów Wschodnich. Będąc pod wrażeniem filozofii poznawania Bieszczadów promowanej przez Adriana Markowskiego autora znakomitych książek: „Bieszczady. Dla tych, którzy lubią chodzić własnymi drogami”, „Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę”, zgadzam się z autorem, że w Bieszczadach najwięcej jest tego, czego nie ma.
Podziękowania
Redakcja trasygorskie.pl dziękuje Krzysztofowi Sobierajowi za kolejny wspaniały wpis, nadesłany po dłuższej przerwie. Zawsze podkreślamy, że Krzysztof nie chce za wpisy pieniędzy, idą więc one na cel ratowania zdrowia osoby potrzebującej. Wiemy — ponieważ sprawdzamy — że środki te są dobrze spożytkowane, a osoba ta wiele dzięki naszej pomocy zyskała.