Schronisko Przehyba ze Szczawicy

Beskid Sądecki

Punkt startowy: Szczawnica, Na Potoku, współrzędne: 49.420653, 20.500056

Poziom trudności

Trudna

Długość trwania

4-6h

Wózek dziecięcy

Nie

Pies

Tak

Rower

Nie

Data wpisu

18/01/2025

Opis

Schronisko PTTK na Przehybie ze Szczawnicy

  1. Trasa wiedzie zielonym szlakiem, niemal równolegle do niego biegnie szlak niebieski,
  2. Do przejścia (tam i z powrotem) ponad 16 kilometrów, deniwelacja to ponad 800 m,
  3. Zdecydowanie największą atrakcją wycieczki jest Schronisko Przehyba,
  4. Schronisko znajduje się na wysokości 1138 m n.p.m., na Wielką Przehybę trzeba z niego trochę podejść – nieco ponad 50 m w górę,
  5. Na szlak można pójść z psem.

Szczawnica

Jedna z najpiękniejszych miejscowości uzdrowiskowych w Małopolsce, Szczawnica, ma historię sięgającą XIII wieku. Pierwsze wzmianki o niej pojawiły się w 1413 roku, choć osada istniała zapewne już wcześniej. W XIX wieku Józefina Szalay, wraz z mężem, zapoczątkowała rozwój Szczawnicy jako uzdrowiska, znanego z leczniczych wód mineralnych. Jej syn, Józef Szalay, kontynuował to dzieło, przekształcając miejscowość w modny kurort, który przyciągał gości z Polski i Europy. Oczywiście miejscowość często przechodziła z rąk do rąk, nie znalazłem wzmianek o zniszczeniu, spaleniu czy zbombardowaniu, a więc przetrwała Szczawnica w dobrym stanie do dzisiaj i może cieszyć kuracjuszy i turystów.

Szczawnica leży na granicy pomiędzy pasmem Beskidu Sądeckiego i Pienin. A uzdrowisko utworzono ze względu na występowanie wód mineralnych, szczawów alkaliczno-słonych bogatych w związki sodu, chlorki, bromki, bor i jodu.

Gdzie zaparkować w drodze na Wielką Przehybę?

Na miejscu, w Szczawnicy, bardzo łatwo znalazłem zielony szlak. Niestety z miejscem parkingowym nie było już tak łatwo i musiałem się nieco nagimnastykować. Miasto Szczawnica wprowadziło (i słusznie) zakaz parkowania w centrum, co oznacza pewne wyzwanie dla kierowców. Niemniej zaparkowałem „Na Potoku” blisko skrzyżowania ulic Szlachtowskiej i Sopotnickiej i dziarsko ruszyłem na zaśnieżony tego dnia szlak prowadzący do Schroniska na Przehybie.

Schronisko PTTK Przehyba

Na stronie internetowej Schroniska Przehyba znalazłem informację, że w piosence Artura Andrusa pojawiają się słowa: „A jak się patrzy z Przehyby, to widać prawie cały świat”. Tak się czułem, jak doszedłem na miejsce – widoki z okolic schroniska to malownicza panorama na Tatry, Pieniny, a przy dobrej pogodzie nawet na Małą Fatrę na Słowacji. Budynek schroniska jest piękny, wyremontowany, majestatyczny i jakiś taki… spokojny.

Schronisko Przehyba to jedno z najbardziej znanych schronisk w Beskidzie Sądeckim. Położone na wysokości 1150 m n.p.m., przy szczycie Przehyba, stanowi popularny cel wycieczek pieszych i rowerowych. Jego historia sięga lat 30. XX w., kiedy to w 1937 r. oddano do użytku pierwszy budynek. Schronisko było efektem pracy Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Drewniany budynek szybko stał się miejscem spotkań turystów oraz bazą wypadową na pobliskie szczyty, takie jak Radziejowa. Niestety, w czasie II wojny światowej schronisko zostało zniszczone. Po wojnie przystąpiono do odbudowy, a nowy budynek został ukończony w 1958 r. W latach powojennych schronisko stało się jednym z kluczowych punktów na szlakach Beskidu Sądeckiego. Jego lokalizacja przy głównym grzbiecie pasma czyni je idealnym miejscem odpoczynku dla wędrowców. W pobliżu schroniska znajduje się wysoka, 80-metrowa wieża radiowo-telewizyjna, która stała się charakterystycznym punktem Przehyby. Schronisko na Przehybie słynie z wyśmienitej kuchni. Warto spróbować regionalnych dań, takich jak kwaśnica czy domowe pierogi. W schronisku jest 50 miejsc noclegowych, dla wybrednych są nawet jedynki i dwójki z…łazienką.

Dotarłem do Schroniska w nieco zachmurzony, śnieżny dzień, kiedy było mało ludzi. Poczułem tu spokój i ciszę.

Szlak na Przehybę

Szlak na Przehybę nie jest łatwy w zimie. Trasa jest raczej zalesiona, tu i ówdzie śliska (raczki obowiązkowe), po drodze minąłem takie szczyty jak Kuni Wierch, Łysiny czy Czeremcha. Zwykle w miejscach, gdzie one są, jest tabliczka. Nie miałem tego dnia czasu, ale też siły i ochoty na wspięcie się na Wielką Przehybę. Czułem się nie najlepiej, było późno, a ja nie pcham się wtedy na siłę na szczyty, nawet jeśli jestem dobrze przygotowany. Schodząc, podziwiałem cudowny zachód słońca i cieszyłem się, że na nowo odkrywam Beskid Sądecki po długiej nieobecności.