Wielka Sowa to najwyższy szczyt Gór Sowich (1015 m), zaliczana do KGP.
W skrócie:
- Nasza trasa przebiegała następująco: Przełęcz Sokola – Schronisko Orzeł – Schronisko Sowa – Wielka Sowa. Na przełęczy sporo miejsc parkingowych, zarówno płatnych (ok 15 zł), jak i bezpłatnych.
- Czas w dwie strony: 1,5 h (z przerwami, raczej był to spacer), dystans: 5,5 km, przewyższenie: 306 m.
- Trasa łatwa, 2 schroniska po drodze. Można przejść z dzieckiem, nie będzie miało problemu.
- Pies dozwolony.
- Na górze murowana wieża widokowa. Czynna do 18, o ile nie jest w remoncie.
Naszą przygodę w Sudetach zaczęliśmy od Wielkiej Sowy. Samochód zaparkowaliśmy na bardzo dużym parkingu przy Przełęczy Sokolej. Z uwagi na to, że było to Boże Ciało, połączone z długim weekendem, było baaaaardzo dużo ludzi. Dodamy, że auto też można zaparkować pod schroniskiem Orzeł, wówczas można ominąć niezbyt ciekawy, betonowy odcinek szlaku.
Od Schroniska Orzeł wchodzimy od razu w las i nim zmierzamy już do samego końca. Wędrówka jest bardzo przyjemna, bez wymagających podejść. Idealny szlak dla rodzin z dzieckiem, rowerzystów i piesków. Nam było dane przemierzyć go w towarzystwie wielu ludzi, co może być męczące dla tych, którzy lubią jednak spokój i ciszę na szlaku. Pomimo krótkiego odcinka, po drodze mijamy dwa schroniska – Schronisko Orzeł (przy starcie) oraz Sowa.
Na samym szczycie dzieje się dużo, czuliśmy się jak na jarmarku – są wiaty, ogniska, sowa, do której była niesamowita kolejka, ławki, ławeczki, sklepiki, wieża widokowa. No dzieje się jednym słowem bardzo dużo tym bardziej, że był to długi weekend z przepiękną pogodą, która dopisywała tego, jak i w kolejnych dniach.
Co Nas urzekło na tym szlaku – sowa (jest wielka i charakterystyczna), krzesło, z którego można podziwiać piękne widoki, przyjemna, zalesiona trasa, w sam raz na rozruch przed zdobywaniem kolejnych górek.
Idealna trasa dla rodzin dziećmi, psami, rowerami, można zapalić ognisko w wyznaczonym miejscy na szczycie – każdy tu znajdzie coś dla siebie.
Zdjęcia i mapa poniżej, opis autorstwa Ani Szuberli.