Dzikie Rudawy – zimowa wycieczka na Świnią Górę
- Poziom trudności: średnia. Trasa w formie pętli.
- Czas trwania: około 4 godzin, dystans około 11 kilometrów.
- Trasa niedostępna dla wózków, a także dla małych dzieci.
- Rower – nie.
- Pies – tak
Wstęp, Rudawy Janowickie czyli Bieszczady Sudetów
Rudawy Janowickie często określane są mianem „Dzikich Sudetów”. Pewnie częściowo za sprawą stosunkowo niewielkiej liczby turystów, a także małej liczby wyznaczonych szlaków.
W Rudawach szczególną popularnością cieszą się szlaki w okolicach
Rezerwatu Kolorowe Jeziorka, a także trasy na
Sokoliki, Skalnik, czy też
Krzyżną Górę. Ja myślę, że jednak warto od czasu do czasu zrobić sobie wycieczkę typu off the trail. Często poza szlakami kryją się przepiękne trasy, cudne widoki, przestrzeń, jakiej nie spotkamy nigdzie na szlaku pełnym ludzi. Czasem po prostu trzeba uciec w dzikość.
Rudawy to takie
Bieszczady Sudetów. Wiele jest tu ścieżek niewydeptanych, skał nienazwanych. Szczególnie ciekawy pod tym względem jest tzw. Janowicki Grzbiet. Poza szlakami na
Starościńskie i Strużnickie Skały nie ma tu wiele innych wyznaczonych szlaków.
A dużo jest tu do odkrycia.
Jak weźmiecie do ręki papierową mapę, uwagę Waszą, jak i moją, zwróci sporo zaznaczonych skał poza oficjalnymi szlakami. Ja, chcąc podrążyć temat, napotkałam w sieci kilka opisów tras wspinaczkowych w tych właśnie pustych szlakowo rejonach.
Same nazwy skał –
Świnki, Żółta Skała czy
Obła brzmiały wystarczająco ciekawie, aby stać się celem kolejnej rudawskiej wycieczki.
Start w Strużnicy, Karpnicki Potok, Świnia Góra
I tak start dzikiej wyprawy miał miejsce w
Strużnicy. W tej niewielkiej wsi jest węzeł szlaków prowadzących do malowniczych skał,
Lwiej Góry, a także opisywanej przeze mnie wcześniej miejscowości
Karpniki. W centrum miejscowości znajduje się duży i bezpłatny parking z niewielką infrastrukturą. Fajnie, że nawet takie małe wsie działają pod kątem rozwoju turystyki w swoim rejonie.
Z parkingu kierujemy się na prawo, gdzie wzdłuż asfaltowej drogi prowadzi nas szlak żółty. Nie jest to długi odcinek, ale droga jest wąska i trzeba bardzo uważać na samochody. Po kilkuset metrach skręcamy w lewo – należy uważnie śledzić szlakówki, gdyż ten skręt łatwo można przegapić.
Wchodzimy w drogę pomiędzy starymi sudeckimi chatami, szkoda, że niszczeją te piękne niegdyś domy. Chwilę idziemy tą drogą, śniegu mamy po kolana, na szczęście ktoś przed nami trochę przetarł szlak. Mimo że dzień jest pochmurny, jest naprawdę pięknie i bardzo przyjemnie. Po naszej lewej stronie rozciąga się ogromna polana, po prawej powinien być widok na
Karkonosze, ale tego dnia nic nie było widać.
Droga powoli wchodzi do lasu. Mijamy wysokie świerki, gdzieniegdzie bielą się brzozy. Śniegu napadało całkiem sporo i idzie się trudno i dość wolno. Na razie trzymamy się szlaku żółto – czerwonego, aby przy niewielkim mostku skręcając w lewo pozostać na szlaku czerwonym. Trasa tylko nieznacznie pnie się do góry.
Teraz zaczyna się nasza przygoda – trzeba pilnować szumu
Karpnickiego Potoku, będziemy skręcać w lewo, przy jego początku. A, że śniegu jest sporo – naprawdę trzeba się skupić. Zgodnie ze wskazówkami z mapy szukamy ścieżki leśnej. Trasa nie jest tak zupełnie dzika, idziemy drogą leśną – spójrzcie na mapę na końcu opisu. Skoro nam się udało przejść – Wy także na pewno dacie radę.
Warto rozglądać się po lesie – skały są często ukryte w gęstwinie. Trochę naszukaliśmy się Świnek, ale później poszło już łatwo. Skały układają się po sobie, a więc szliśmy jak po sznurku od jednej do drugiej formacji skalnej. Dla przypomnienia – w
Rudawach występują formacje skalne zbudowane z granitu karkonoskiego. Są to często fantazyjne skały o kształtach przypominających budowle, zwierzęta, a nawet ludzi.
Docelowo chcieliśmy dotrzeć do
Góry Świń, przy której leżą skałki nazwane Świnkami. Tu trzeba zejść ze ścieżki i dojść na przełaj. Dalej, za Górą Świnią, znajduje się
Żółta Skała. Tej skały nie sposób przegapić, jest to właściwie wielkie skupisko skalne położone w lesie brzozowym.
Chociaż tego dnia byliśmy jedyni w tym miejscu, sądząc po drewnianej ławce w miejscu najlepszych widoków, to niejedyni, którzy o tym miejscu czytali.
W ostatniej części wycieczki wróciliśmy na ucywilizowane i oznaczone szlakami trasy przy
Lwiej Górze. Nie wchodziliśmy na szczyt – mała szansa na widoki w ten mglisty dzień skutecznie nas od tego odwiodła.
Trasą prowadzącą czarnym szlakiem od
Lwiej Góry do Stróżnicy szliśmy już tylko w dół. Szlak był co prawda częściej odwiedzany i dzięki temu przetarty, ale i tak szło się dużo wolnej niż w lecie tą samą trasą. Turystów spotkaliśmy dwa razy – przy zejściu w las do Góry Świni i drugi raz przy Lwiej Górze.
Podsumowanie, zdjęcia i mapa
Redakcja trasygorskie.pl dziękuje Basi i Wojtkowi za bardzo ciekawy wpis
Jeżeli macie ochotę na górską medytację w ruchu – zakosztujcie tego dzikiego off roadowego szlaku!
Poniżej zdjęcia i mapa.